Aktualności
Quo Vadis, Poloniæ? Dokąd zmierzasz, Polsko?
- 15 kwietnia 2016
- autor: Michal Nowicki
- kategoria: AKTUALNOŚCI

Projekty dofinansowane ugrzęzły w „gargantuiczno – pantagruelicznej” gardzieli, z której wydaje się, jakoby już „nigdy” wydobyć się nie miały. Niemal dwa i pół roku ciszy… co jakiś czas drobne konwulsyjne odruchy, ale jak nie ma ich, tak nie ma.
To prawdziwy wyczyn dla firm szkoleniowych, test siły marki i relacji, jakie zdołały nawiązać z firmami oraz organizacjami, z którymi współpracują pomimo braku unijnych dofinansowań… ale ja nie o tym.
Dziś o zjawisku PRZETARGÓW. Nie, nie o szwindlach, ustawieniach, „znajomych królika”. Nie interesuje mnie to, szkoda czasu, by wzmacniać rozczarowanie i zgorzknienie. Choć niewątpliwie wzbudził we mnie poczucie surrealizmu a w efekcie gromki śmiech fakt, kiedy w trakcie jednego z postępowań przetargowych kilkadziesiąt szkoleń przeprowadzonych w tematyce „Zarządzania sobą w czasie” dla różnych firm i organizacji, uznano za JEDNO SZKOLENIE, bo przecież w każdym tytule pojawiło się pojęcie „zarządzanie czasem”. Zatem nie posiadamy doświadczenia np. 200 godzin a 16… sic! Dziś jednak nie o tym i kropka.
Tym razem o poszukiwaniu Wielkiego Pierwszego, Demiurga…
Co jakiś czas, kiedy decydujemy się na wystartowanie w „przetargu”, zastanawiam się, gdzie leży przyczyna, kto jest AUTOREM kryterium „CENA”? Dla precyzji dodam, w grę wchodzi NAJNIŻSZA cena.
Kto jest jej TWÓRCĄ, jej STWORZYCIELEM? Pan lub pani od przetargów? Pan lub pani szef? Tusk? Kaczyński?
Kto, bazując na paranoicznym lęku, wpadł na tak skrajnie szalony pomysł, by setki tysięcy pracowników wszystkich polskich organizacji rozpisujących przetargi karmić padliną pokarmową… bo chyba nie wyobraża sobie owa postać, że za „psie pieniądze” wyżywi się uczestników szkoleń w trakcie przerw obiadowych oczekiwanymi dwoma daniami z deserem? Ugotowanymi na dodatek ze składników o przynajmniej wysokich walorach odżywczych czy smakowych. Będą zatem jedli… smacznego.
Kto spodziewa się, że ci sami pracownicy będą za najniższą cenę uczyli się w salach o wysokich parametrach ergonomicznych, technologicznych i korzystali z materiałów przygotowanych profesjonalnie i rzetelnie?
Kto, bazując na paranoicznym lęku „kwitnącym” domniemaniem podstępu i złej woli, wyimaginował sobie, że ogromne rzesze pracowników będą za „wsze pieniądze” szkolili najlepsi specjaliści? Mogą zrobić to raz, ale kiedy poczują się upokorzeni, znajdą swą przystań w objęciach biznesu, ponieważ tam docenia się lata pracy, doświadczenie, szlifowany latami warsztat. Zatem niech żyją nam niedouczenie, gra pozorów, zastępy ignorancji i merytorycznego dna. Kto myśli, że jakakolwiek firma informatyczna, szkoleniowa, doradcza wyśle na drugi kraniec kraju do realizacji żebraczego projektu specjalistę?
Będą zatem uczestnicy uczeni przez niedouczonych a potem Naród błędnie obsługiwany, słabo informowany, przesuwany od jednego kierownika do drugiego (bo też i kto chciałby nadstawić „karku decyzyjnego”, kiedy nie ma wystarczającej wiedzy, umiejętności) będzie krzyczał, że owi pracownicy są „źli i beznadziejni”. Jak ludzie, którzy wiedzą, że wszystko, co otrzymują, jest najtańsze/kiepskie, mogą budować poczucie własnej wartości, dumy i sprawstwa? Zamiast tego mogą jedynie przyzwyczaić się i uznać tę zasadę za obowiązującą. Błędne koło.
Czy Ci, którzy podpisują się pod tym podejściem, jeżdżą najtańszymi samochodami, mieszkają w najtańszych mieszkaniach, dają dzieciom do szkoły bułę z mortadelą z kartonu i gazety bo taniej?!
I tu leży największy szkopuł, decydenci wiedzą, że uczestniczą w chocholim tańcu, w totalnym „danse macabre”… zaklinając rzeczywistość oczekiwaniami z najwyższej półki, zaprzeczają im, dopuszczając kryterium „cena – ta najniższa”. Nic z tym nie robią, nie posiadają wystarczającej odwagi, siły, pewności siebie, by powiedzieć STOP. By, korzystając z wiedzy, jak wyglądają chociażby drogi za najniższą cenę, powiedzieć DOŚĆ, WYSTARCZY!
Do cholery, Quo Vadis, Poloniæ?!
Zatem kim jest ów „PIERWSZY”? Kim jest? Jest nią NASZA NARODOWA MENTALNOŚĆ. Ta jej część, która chce najwyższej jakości za 5 złotych, która jadąc na wakacje „last minute” – oczekuje Wersalu. Uważająca, że ci, którzy zarabiają więcej, to ci, którzy kradną i są w zmowie. To owa mentalna magma, hołdująca ilości ale nie JAKOŚCI. Bo ta kojarzy się z korupcją, kapitalizmem, „Kulczykiem” i innym złem.
W silnym uścisku trzyma za uzdę lęku przed utratą stanowiska, złamania kariery, zakończenia relacji tych, którzy mają możliwość zainicjować wielką zmianę w naszym kraju. Niestety, LĘK ma potężną moc…
A wystarczyłoby rozpocząć od odrzucenia dwóch najniższych i dwóch najwyższych finansowo ofert, wystarczyłoby weryfikować doświadczenie i stworzyć jasne kryteria oraz uznać, że za Mercedesa nigdy nie będzie się płaciło tyle, ile za Fiata Pandę.
Przede wszystkim warto byłoby jednak zacząć od podstawowego uznania dobra drugiego człowieka, pracownika. Jego prawa do godności oraz docenienia jego pracy i potrzeby rozwoju i czerpania wiedzy od najlepszych a nie od „najniższej ceny”.
Jedna decyzja dla organizacji a jak bardzo dużo może zmienić, mieć moc uzdrawiającą. Może to najlepszy czas, by rozpocząć..