Aktualności
Praca czy życie? Zatem milcz!
- 4 maja 2020
- autor: Michal Nowicki
- kategoria: AKTUALNOŚCI
Być może dla niektórych majówka była miło spędzonym czasem w gronie najbliższych. Weekendem pełnym rozmów przepełnionych nadzieją na lepsze jutro, piknikiem na trawie, koszem z pokarmem i siatką na motyle. Być może…
Dziś jednak nie o tym jak dobrze spędzać czas w oderwaniu od nakazów i zakazów. Dziś o tych, którzy przed majowym wypadem za miasto zostali pozbawieni pracy w trybie natychmiastowym i bez mrugnięcia okiem.
Firmom, które zrobiły to w sposób okrutny i dehumanizujący przyjdzie jeszcze zapłacić wizerunkowo kiedy kryzys minie. Ci którzy uznali, że proces zwolnienia załatwią „rach ciach i po krzyku” będą musieli się zmierzyć z pytaniem od przyszłych rekrutowanych: „Co Państwo zrobiliście dla pracowników w trakcie ostatniego kryzysu i w jaki sposób przeprowadziliście zwolnienia”?!
To co jednak szczególnie przeraża i budzi dramatyczne skojarzenia z obrazami z przeszłości… to cisza. Martwa, obezwładniająca cisza, która zapada po zwolnieniu 4, 50 czy 200 pracowników.
Co może być jednym z powodów?
Z grupą pracowników Teichert & Partners oraz specjalistów HRlink.pl tworzących projekt #HRwspiera (www.hrwspiera.pl) przeanalizowaliśmy złożoność tej sytuacji. Człowiek pozostający od niemal 2 miesięcy w stanie lękowego napięcia, gotowości do walki z czymś co niewidoczne a co może przenikając do domu każdego z nas i zagrozić zdrowiu oraz życiu, staje się bezradny, odrętwiały, podległy wpływowi czynników „potężniejszych od niego”.
W jaki sposób przekłada się to na sytuację zwolnień? Każdy kto traci pracę jest paradoksalnie „zmuszony” do przyjęcia perspektywy zwalniających, uszanowania i zrozumienia tego faktu. Jest zewnętrznie i wewnętrznie nakłoniony do obligatoryjnego zaakceptowania go, przyjęcia i nie dyskutowania.
Ta dramatyczna koincydencja doprowadza do sytuacji, w której nakładamy sobie kaganiec cenzury, krytykując się i ograniczając swoje prawo do ekspresji poglądów. Bo też i jak w obecnej sytuacji mówić o utracie pracy, kiedy docierają do nas wieści o tysiącach zarażonych i umierających oraz o wszystkich, którzy w tym samym czasie social mediowo radzą sobie świetnie.
Jak można wyrazić swoje emocje i opinie po utracie źródła zarobku, poczucia stabilizacji, gdy istnieje zagrożenie, iż „lustro społeczne” uzna nas za wyjątkowo płytkich, prozaicznych i niekreatywnych w obliczu tematu pandemii, życia i śmierci oraz odkrycia kolejnego sposobu radzenie sobie z „izolacją”.
W dobie narracji budowanej wokół lęku i zdalnego stylu życia, nie ma miejsca na głos tysięcy ludzi pozbawionych pracy.
To niewyobrażalne, ale okazuje się, że po raz pierwszy w historii temat zwolnień stał się tematem niestosownym.
Hubert Teichert