Aktualności
#zostańwdomu, a co potem?
- 8 kwietnia 2020
- autor: Michal Nowicki
- kategoria: AKTUALNOŚCI

Dom, domek, w domciu… Czy poczuliście na samym początku tę dziecięcą radość wynikającą z pozostania w domu z możliwością zrobienia wszystkiego (och, nareszcie!), o czym marzyliście lub tego, co zwyczajnie planowaliście?
Czy wzbudziło to w Was cudowną myśl „ach, jakie to piękne nie musieć iść do szkoły, pracy, obowiązków… mieć labę od życia! Fantastyczne nicnierobienie 😀 Wreszcie wysypiać się, kręcić filmiki na Insta Story, śmiać się do rozpuku z kolejnych memów hurtowo produkowanych dla pokrzepienia serc, bawić się z dziećmi, piec babeczki, wstawiać na portale społecznościowe fotki z dzieciństwa, podglądać innych – można mnożyć w nieskończoność formy spędzania quasi-wolnych chwil.
Znajdzie się też czas, żeby trochę popracować zdalnie i okazuje się, że można szybciej i efektywniej, by (ha, ha, ha!) wskoczyć na kanapę i obejrzeć wszystkie seriale na Netflixie! Raj na ziemi. W końcu! Wszystko, co złe nas nie dotyczy i już, i tak ma zostać! Oficjalnie mówić, że oby jak najszybciej minęło, ale wewnętrznie być strażnikiem chwili trwającej wiecznie.
I wówczas nadeszła chwila, która stała się iskrą rozniecającą pożogę… Zaczynamy uświadamiać sobie, że 13.03.2020 roku ogłoszono „koniec starego świata”, a papier toaletowy, maseczki i płyny dezynfekcyjne stały się towarem na wagę złota. Słyszeliśmy zewsząd „zostań w domu, nie zarażaj”, a włączając tv, utwierdziliśmy się w przekonaniu, że „to coś” za chwilę pochłonie nas i nasze rodziny. Nikt się nie spodziewał, że nie będzie można wychodzić na spacery do parków, lasów i nad wodę, a ów dom w jednej chwili zamieni się w więzienie.
Nikt nie przypuszczał, że będziemy kontaktować się z innymi przez ekrany i zrywane połączenia internetowe, a w sklepach mijać się z podejrzliwością i wrogością. To lęk, z którym nie jesteśmy w stanie sobie racjonalnie poradzić, bo prześladuje nas myśl, że po każdej wizycie w sklepie poprzedzonej wyczekiwaniem w kilometrowej kolejce, możemy wrócić do domu zarażeni.
To wszystko jednak minie, to nie będzie trwało wiecznie. Interesariusze tego eksperymentu ugrają to, co ugrać mieli. Pytanie, jakie pojawia się w sytuacji, kiedy podsyca się histerię, a my barykadujemy domy jest inne…
ILU W TYM CZASIE LUDZI ZOSTAŁO I ZOSTANIE POZBAWIONYCH PRACY? I W JAKI SPOSÓB Z DNIA NA DZIEŃ ZOSTALI BĄDŹ ZOSTANĄ WYRZUCENI NA BRUK?
Tych danych nikt nie podaje, nie mają znaczenia, są trywialne, zbyteczne, niepotrzebne, bo priorytety są przecież inne.
Kto się pochyli nad tymi ludźmi, poda rękę, zapewni byt i bezpieczeństwo im oraz ich najbliższym?
Czas przygotować się na gigantyczną falę tsunami. Dopiero teraz przyjdzie nam zdać egzamin z tego, kim tak faktycznie jesteśmy.